Medytacja 1: Ojciec – Dawca Życia

Przez pięć dni, odmawiając kolejno radosne tajemnice różańca, pragnę kontemplować tajemnicę Boga, który objawia się jako Ojciec wszechmogący, jako Dawca wszelkiego życia oraz początek i cel wszystkiego, co istnieje.

Pragnę jeszcze wyraźniej dostrzec obecność i działanie Ojca niebieskiego w zwyczajności życia mężczyzny i kobiety, którzy się pokochali i połączyli jako małżonkowie, którzy cieszą się darem nowego życia i oczekują na narodziny, którzy ofiarowują dziecku miłość rodzicielską.

Pierwszą rekolekcyjną medytację rozpoczynam od uświadomienia sobie, jak często zwracam się w mojej modlitwie do Ojca niebieskiego.

Codziennie zwracam się do Ojca

Gdy czynię znak krzyża mówię najpierw: „W imię Ojca”. Zwracam się do Ojca, myślę o Ojcu, nadzieję pokładam w Ojcu. Podobnie czynię, gdy wypowiadam krótką doksologię: „Chwała Ojcu”. Najpierw oddaję chwałę Ojcu, wielbię Ojca, wpatruję się w Ojca, zwracam się do Ojca.

Gdy wyznaję wiarę, najpierw mówię: „Wierzę w Boga, Ojca wszechmogącego”. Znów na pierwszym miejscu wspominam Ojca. Wszystko, o czym mówi dalsza część Credo, zaczyna się w ojcowskiej miłości. Tak jest w wewnętrznym życiu Trójcy, tak też jest w tajemnicy stworzenia, odkupienia i uświęcenia świata. Choć w każdym dziele Boga uczestniczą wszystkie trzy Osoby, to jednak Pan Jezus zawsze podkreślał, że to Ojciec Go posłał i On pragnie tylko Jego wolę wypełniać. Również Duch Święty przychodzi jako Ten, który jest posłany przez Ojca i Syna.

Do tej prawdy staram się nawiązywać w każdej tajemnicy różańca. Jej rozważanie zaczyna się zawsze od zwrócenia się do Ojca, od wyznania, że to Jego ojcowska miłość dokonuje tych cudownych dzieł w Jezusie i przez Jezusa, od prośby, aby Ojciec mnie przez cały miesiąc prowadził i objawiał mi swoje tajemnice.

W czasie rekolekcji pragnę jeszcze bardziej tę wiarę umocnić, jeszcze uważniej spojrzeć w stronę Ojca niebieskiego, który dla swoich dzieci stworzył cudowny świat i który posłał swojego Syna, aby dać nam udział w swoim boskim życiu. Dokonał tych niezwykłych dzieł posyłając Ducha Świętego.

Codziennie przywołuję Trzy Osoby Boże

Spotkanie z Ojcem niebieskim, choć dokonuje się na ziemi, to jednak jest wydarzeniem, które przekracza granice ziemi. Ojciec mieszka w niebie i spotykając się z Nim, wchodzę w tę boską rzeczywistość, w tajemnicę Trójcy. Uczestniczę w boskim życiu od chwili chrztu i staram się o tej prawdzie pamiętać. Jest bowiem moim wielkim skarbem. W refleksji nad tym misterium odwołuję się często do nauczania Kościoła. Również dziś chcę rozważyć słowa Ojca Świętego Jana Pawła II z audiencji generalnej (16.10.1985).

„Kościół wyznaje wiarę w Boga Jedynego, który jest przenajświętszą i niewysłowioną Trójcą Osób: Ojcem, Synem i Duchem Świętym. Kościół żyje tą prawdą, zawartą w najstarszych Symbolach wiary […]. Bóg dla nas niepojęty zechciał nam objawić siebie samego, nie tylko jako Jedynego Stwórcę i Ojca wszechmogącego, ale ponadto jeszcze jako Ojca, Syna i Ducha Świętego. W objawieniu tym prawda o Bogu, który jest miłością, odsłania się w swoim najgłębszym źródle: Bóg jest miłością w samym wewnętrznym życiu Jedynego Bóstwa. Miłość ta objawia się jako niewysłowiona Komunia Osób.

Ową tajemnicę – najgłębszą: tajemnicę wewnętrznego życia Boga samego – objawił nam Jezus Chrystus: „Ten, […] który jest w łonie Ojca, [o Nim] pouczył” (J 1,18). Wedle Ewangelii św. Mateusza ostatnie słowa, którymi Jezus Chrystus po zmartwychwstaniu zamknął swe ziemskie posłannictwo, były skierowane do Apostołów: „Idźcie […] i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Mt 28, 19). Słowa te otwierały równocześnie posłannictwo Kościoła w punkcie podstawowym i konstytutywnym. Pierwszym zadaniem Kościoła jest nauczać i chrzcić – a chrzcić to znaczy „zanurzać” (stąd chrzci się wodą) w trynitarnym życiu Boga […].

Wiarę pierwotnego Kościoła potwierdza Credo populi Dei Pawła VI, gdy głosi: «Wzajemne związki tworzące odwiecznie trzy Osoby, z których każda jest jednym i tym samym bytem Bożym, stanowią błogosławione życie wewnętrzne Najświętszego Boga, które nieskończenie przewyższa to, co my po ludzku możemy pojąć”. Zaprawdę, niewysłowiona i przenajświętsza Trójca – Jeden Bóg!»”

Tajemnica przekazywania życia

Wpatrzony w oblicze Ojca niebieskiego, pamiętając o wszystkich trzech Osobach Bożych, kieruję moją uwagę na wydarzenia, które rozważam w radosnych tajemnicach różańca. Mówią one przede wszystkim o poczęciu, narodzinach i wzrastaniu dzieci. Wszystko to dzieje się w rodzinie i jest owocem miłości dwojga ludzi, mężczyzny i kobiety.

Poczęcie i narodzenie dziecka jest wydarzeniem, które nieustannie dokonuje się na tej ziemi od stworzenia pierwszych ludzi. Dziś żyje ponad 7 miliardów ludzi, a każdy z nich przyszedł na świat tą samą drogą. Ta „zwyczajność”, wpisana w ziemskie życie człowieka, może wielu osobom przysłaniać prawdę, że nie wszystko, co dotyczy poczęcia człowieka, zamyka się w ludzkiej aktywności. Aktywny jest także Bóg, najpierw przez to, że uzdolnił człowieka do przekazywania życia, a następnie przez to, że to On daje duszę każdemu poczętemu dziecku.

Przepięknie przybliża nam tę prawdę św. Jan Paweł II w liście apostolskim „Mulieris dignitatem” (nr 8): „Ukazanie człowieka jako «obrazu i podobieństwa Boga» na samym początku Pisma Świętego posiada inne jeszcze znaczenie. Rzec można, że stanowi ono klucz do zrozumienia Objawienia biblijnego jako mowy Boga o sobie samym. Mówiąc o sobie, zarówno «poprzez proroków, jak i przez Syna» (por. Hbr 1,1.2), który stał się człowiekiem, Bóg przemawia językiem ludzkim, używa ludzkich pojęć i wyobrażeń. Jeśli ten sposób wyrażania się jest nacechowany pewnym antropomorfizmem, to płynie to z faktu, że człowiek jest «podobny» do Boga: stworzony na Jego obraz i podobieństwo. Wobec tego zaś – i Bóg jest w jakiejś mierze «podobny» do człowieka; może być poznawany przez ludzi na zasadzie tego podobieństwa. Równocześnie język Biblii jest dostatecznie precyzyjny, ażeby zaznaczyć granice «podobieństwa», granice „analogii”. Istotnie, objawienie biblijne potwierdza, iż prawdziwe jest «podobieństwo» człowieka do Boga, a jeszcze bardziej istotowo prawdziwe jest «nie-podobieństwo», jakie dzieli całe stworzenie od Stwórcy. Ostatecznie dla człowieka stworzonego na obraz Boga – Bóg nie przestaje być Tym, który «zamieszkuje światłość niedostępną» (1 Tm 6,16): jest «całkowicie Innym», istotowo «Innym».

Ta uwaga o granicach analogii – granicach podobieństwa człowieka do Boga w języku biblijnym – musi być wzięta pod uwagę również wówczas, gdy na różnych miejscach Pisma Świętego (zwłaszcza w Starym Testamencie) znajdujemy porównania, które przypisują Bogu cechy «męskie», albo też «kobiece». W wypowiedziach tych znajdujemy pośrednio potwierdzenie prawdy, że na obraz i podobieństwo Boga zostali stworzeni oboje, zarówno mężczyzna, jak i kobieta. O ile zachodzi podobieństwo między Stwórcą i stworzeniami, zrozumiałe jest, że Biblia użyła w stosunku do Niego takich wyrażeń, które przypisują Mu cechy zarówno «męskie», jak «kobiece».

Przytoczmy szczególnie charakterystyczne wypowiedzi proroka Izajasza: «Mówił Syjon: «Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał». Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta która kocha syna swego łona? A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie» (49,14-15). Gdzie indziej zaś: «Jak kogo pociesza własna matka, tak Ja was pocieszać będę; w Jerozolimie doznacie pociechy» (Iz 66,13). Również i w Psalmach Bóg jest porównany do troskliwej matki: «Jak niemowlę u swej matki, jak niemowlę – tak we mnie jest moja dusza. Izraelu, złóż w Panu nadzieję» (Ps 131[130],2-3). Na różnych miejscach miłość Boga, zatroskana o swój lud, zostaje przedstawiona na podobieństwo matki. Tak jak matka, Bóg «nosił» ludzkość, a w szczególności swój wybrany lud, we własnym łonie, zrodził go w bólach, karmił go i pocieszał (por. Iz 42,14; 46,3-4). Miłość Boga przedstawiona jest na wielu miejscach jako «męska» miłość oblubieńca i ojca (por. Oz 11,1-4 ; Jr 3,4-19), ale również niekiedy jako «kobieca» miłość matki.

Ta właściwość biblijnego języka, jego antropomorficzny sposób mówienia o Bogu, wskazuje także pośrednio na tajemnicę odwiecznego «rodzenia», które należy do wewnętrznego życia Boga. Jednakże to «rodzenie» samo w sobie nie posiada cech ani «męskich», ani «kobiecych». Jest całkowicie Boskiej natury. Jest najdoskonalej duchowe, albowiem «Bóg jest duchem» (J 4,24), nie posiada żadnych cech właściwych ciału, ani «kobiecych», ani «męskich». Również więc i «ojcostwo» w Bogu jest na wskroś Boże, wolne od cielesnej charakterystyki «męskiej», jaka właściwa jest dla ludzkiego ojcostwa. W tym znaczeniu Stary Testament mówił o Bogu jako o Ojcu i zwracał się do Niego jako do Ojca. Jezus Chrystus, który tę prawdę postawił w samym centrum swej Ewangelii jako normę chrześcijańskiej modlitwy i który zwracał się do Boga, nazywając Go: «Abba, Ojcze» (Mk 14,36) jako Jednorodzony i współistotny Syn, wskazywał na ojcostwo w tym ponadcielesnym, ponadludzkim, całkowicie Boskim znaczeniu. Mówił jako Syn, który był związany z Ojcem przedwieczną tajemnicą Boskiego rodzenia, a czynił to będąc równocześnie prawdziwie ludzkim Synem swojej dziewiczej Matki.

Jeśli temu odwiecznemu rodzeniu Słowa Bożego nie można przypisywać ludzkich właściwości, to również Boskie ojcostwo nie posiada charakteru «męskiego» w znaczeniu fizycznym, natomiast powinno się upatrywać w Bogu absolutny pierwowzór wszelkiego «rodzenia» w świecie istot ludzkich. W takim – zdaje się – znaczeniu czytamy w Liście do Efezjan: «zginam kolana moje przed Ojcem, od którego bierze nazwę wszelki ród na niebie i na ziemi» (3,14-15). Wszelkie «rodzenie» w wymiarze stworzeń znajduje swój pierwowzór w owym rodzeniu, jakie jest w Bogu na sposób całkowicie Boży, czyli duchowy. Do tego absolutnego, pozastworzonego pierwowzoru, zostaje upodobnione wszelkie «rodzenie» w świecie stworzonym. Dlatego wszystko to, co w ludzkim rodzeniu jest właściwe dla mężczyzny, jak też i to, co jest właściwe dla kobiety – zarówno «ojcostwo», jak i «macierzyństwo» – nosi w sobie podobieństwo, czyli analogię do «rodzenia» Boskiego i tego «ojcostwa», które w Bogu jest «całkowicie inne»: całkowicie duchowe i istotowo Boskie. Natomiast w porządku ludzkim – rodzenie jest właściwe dla «jedności dwojga»; oboje są «rodzicami», zarówno mężczyzna, jak i kobieta”.

Ojciec przygotowuje dom dla swoich dzieci

Kontemplując tajemnicę Ojca niebieskiego, w którym ma swój początek „wszelki ród” na niebie i na ziemi, pragnę spojrzeć na inne działania Boga podjęte ze względu na człowieka.

„Bóg wybrał nas jeszcze przed założeniem świata” (Ef 1,4). Myślał o nas, kiedy planował stworzenie różnych bytów. Zanim umieścił na niebie słońce, pamiętał dla kogo ono ma świecić. Zanim wskazał miejsce gwiazdom, wiedział, kto będzie na nie spoglądał. Zanim ukształtował góry i morza, drzewa i kwiaty, zanim powołał do istnienia ptaki i zwierzęta, ryby i płazy, miał na uwadze ich znaczenie w życiu ludzi. Pamięć o nas i naszych potrzebach decydowała o kierunku rozwoju różnych form życia. Wszystko zmierzało ku temu, aby świat mógł być dobrym mieszkaniem dla człowieka. Bóg zatroszczył się o wszystko, czego człowiek potrzebował. Od „pierwszego wybuchu”, według obliczeń naukowców, minęły miliardy lat. Tyle czasu przeznaczył Ojciec na zbudowanie domu dla swoich dzieci. To boska miara czasu i boska perspektywa działania.

Gdy świat był gotowy do zamieszkania, Bóg stworzył człowieka. Uczynił go koroną stworzenia. Wyróżnił go wśród wszystkich widzialnych bytów. Odcisnął w nim swój obraz i podobieństwo. Jest ono widoczne we wszystkich wymiarach ludzkiego życia, ale w szczególny sposób objawia się w zdolności tworzenia wspólnoty miłujących się osób i zdolności przekazywania życia innym ludziom. Dar ten budzi najwyższy podziw i uwielbienie.

Zdumienie jest jeszcze większe, gdy okazuje się, że na tę drogę ludzkiego rozwoju, wchodzi sam Syn Boży. Chce być najpierw łonie Matki, a jeśli tam przebywa, to swoją obecnością je uświęca. Chce się narodzić jako człowiek i żyć jako człowiek, aby w tej ludzkiej rzeczywistości objawić boską tajemnicę. Przede wszystkim chce objawić Ojca i objawia Go najpierw przez to, że zostaje poczęty i zrodzony jako Dziecko. W tym ludzkim wydarzeniu w sposób prosty, a równocześnie szczególnie głęboki objawia się prawda o Jego odwiecznym zrodzeniu przez Ojca.

Pytania

Kończąc tę pierwszą medytację rekolekcyjną chcę postawić sobie parę pytań. Przeprowadzona refleksja, połączona z odmawianiem kolejnych tajemnic różańca, pomogła mi w spotkaniu z Ojcem, ale nie wyczerpała bogactwa tematów, które się nasuwają przy przeżywaniu tych zbawczych wydarzeń. Pytania skłaniają do dalszej refleksji.

– Jakie są moje przeżycia, gdy w modlitwach zwracam się do Ojca niebieskiego? Czy słowo „Ojcze” lub „Ojciec” wypowiadam z dziecięcą miłością i zaufaniem?

– Na ile potrafię dostrzec obecność Boga w przeżywaniu tajemnicy poczęcia dziecka i jego narodzin? Czy wierzę, że Bóg daje człowiekowi zdolność przekazywania życia i On umieszcza swój boski pierwiastek w każdym poczętym dziecku?

– W Koronce do Miłosierdzia Bożego używamy określenia „miej miłosierdzie dla nas i całego świata”. Ogarniamy wszystkich, a równocześnie wyróżniamy tych, których określamy słowami „nas”. Czy umiem w taki sposób odmawiać modlitwę „Ojcze nasz”? Czy dostrzegam szczególne znaczenie słowa „nasz”, gdy modlitwa ta jest odmawiana przez parę narzeczonych, przez kochających się małżonków, przez rodziców razem z dziećmi? Nie wykluczam z tej modlitwy nikogo, ale też nie doświadczam tej samej intensywności słowa „nasz”, gdy odnoszę je do grona najbliższych i do osób mieszkających na innym kontynencie.